wtorek, 19 sierpnia 2014

Test: Trixie Jumper

Nie będę się rozpisywać na temat co to jest KONG, bo na pewno każdy z Was zna ten typ zabawek ;) Jako że w naszym sklepie zoologicznym nie mogłam znaleźć oryginalnego KONG'a, a poza tym jest on bardzo drogi, zdecydowałam się na kupno jego podróbki/tańszego zamiennika z Trixie. Na metce nie było nazwy ani informacji o tym, że nadaje się do napełniania jedzeniem, ale wydał mi się podobny do Jumperów z internetu (przykład), tylko że ma cztery te "kulki" bałwanka, a one mają trzy. Zapłaciłam za niego więcej niż oferują sklepy internetowe (mój kosztował 17,00 zł, a w internecie znajdziemy oferty już za 10 zł). Mamy rozmiar mały w kolorze (jak widać) niebieskim. Oprócz tego jest też wariant czerwony, pomarańczowy i żółty.

Nie wiem czy gdziekolwiek w sieci znajdziecie negatywną opinię o KONG'u, no chyba że jakiś pies jest wyjątkowym niejadkiem. Z Jumperem jest już inaczej - czytałam kilka wypowiedzi niezadowolonych klientów. A to że guma toksyczna, a to że śmierdzi, a to że mało się w nim zmieści i tak dalej... Jednak więcej jest tych zadowolonych użytkowników, dlatego też skusiłam się i kupiłam Daisy'uni na urodziny (ale z małym wyprzedzeniem :P).
I absolutnie tego nie żałuję! Dejzula wprost uwielbia "rozbrajać" tą zabawkę. :) Czym ją napełniam? Do samego czubka daję odrobinę pasztetu (na przykład takiego), potem kilka psich ciasteczek (na przykład smaczków do szkolenia, albo kawałeczki żółtego sera), następnie namoczoną suchą karmę daję prawie do samej podstawy, a zaklejam to tym samym pasztetem albo masłem orzechowym (nie nutellą!) i wbijam większe ciasteczko zazwyczaj w kształcie kostki. To taka klasyczna kompozycja. A czasami korzystam z przepisów ze strony KONG'a, na przykład na chłodzącą, zamrożoną wersję :)

Jeśli chodzi o czyszczenie, to jest dość łatwe, dlatego spokojnie można do niego wkładać bardziej mokre rzeczy :) Po namoczonej karmie i pasztecie (jeśli pies nie wyliże), po prostu daję go pod wodę, czasami spłucze się sam, a czasami myję go w środku gąbką lub szczoteczką (ale to w bardziej "ekstremalnych" sytuacjach :D).

Na naszym egzemplarzu w ogóle nie było śladów użytkowania, dopóki nie podałam suni zamrożonej wersji. O wiele trudniej było psu zjeść całe wypełnienie, zajęło jej to około 3 kwadranse i pojawiły się ślady zębów, ale nie przeszkadzają one w użytkowaniu.

Poniżej zdjęcia zamrożonego Jumpera

Podsumowanie
Plusy:
+ może zająć psa na wiele godzin, pomocny w nauce zostawania w domu samemu
+ idealny dla niemalże każdego psa
+ może być dużo tańszy od KONG'a, a zazwyczaj sprawdza się tak samo dobrze
+ cztery kolory i dwa rozmiary do wyboru
+ wykonany z naturalnego kauczuku

Minusy:
- nie nadaje się dla bardzo niszczycielskich psów, wtedy lepiej kupić KONG'a Extreme
- zdarzają się "gorsze" egzemplarze, które nieprzyjemnie pachną i smakują
- zmieści się w nim mniej jedzenia niż w oryginalnym KONG'u
- po dłuższym czasie mogą pojawić się ślady zębów i drobne rysy

Tak więc polecam go wszystkim, których nie stać (lub nie mają ochoty tyle wydawać) na oryginalnego KONG'a, a chcą zapewnić swojemu pupilowi odrobinę radochy :)

15 komentarzy:

  1. Świetna recenzja :) A można to "wsadzić" do zmywarki? Nie zepsuje się? :)
    Pozdrawiamy :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, bo nie próbowałam. Za każdym razem było bardzo łatwo go umyć ręcznie, i nie było takiej potrzeby :)

      Usuń
  2. Fajna recenzja .. Ciekawe czy rodzice pozwolą kupić takiego ,,konga'' Max'iowi??

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawy test :) My wkrótce też kupimy KONGa lub coś podobnego.
    Fajnie go zapełniasz.
    Pozdrawiamy, Maria i Harry
    dziennik-mojego-labka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo fajna recenzja, może zakupię go kupię :)

    Pozdrawiamy W&P

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajny ja jednak wolę kupić kong classic. W zoologu widziałam orginały, ale 3 razy droższy (najmniejszy) od największego, np. w zooplusie. Najśmiejsze, że extreme był tańszy od classica xb. Ten twój jumper jest świetny!

    H&F

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo fajny blog. Będziemy tu zaglądać.
    Zapraszam do nas
    http://swiatoczamiluny.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Pewnie, czasami nie warto przepłacać :). My mamy oryginalnego Extrema właśnie dlatego, że na innym bardziej by były widoczne ślady po zębach.

    OdpowiedzUsuń
  8. Myślę że to fajna zabaweczka. Knapik uwielbia tego typu zabawki :D
    Chętnie bym wypróbowała ale mamy już kong'a classic :)
    Pozdrawiamy W&K
    swiat-oczami-knapika.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. No ciekawe. Może jak moja mama będzie szukać czegoś takiego to jej pokaże ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Moim zdaniem też nie zawsze trzeba kupować oryginalne zabawki. Widać, że nie jest taki zły jak na podróbkę :)
    Ładne zdjęcia.
    Dziękuje za śliczne życzenia urodzinowe Mollci na blogu ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  11. Fajny ten kong nawet dobrze ze znalazłas podróbkę i taniej zapłaciłas :)

    Pozdrawiamy Kasia&Molly ;*

    OdpowiedzUsuń
  12. U nas niestety ta zabawka daje może jakieś 15 minut zajęcia dla psa :( Góra pół godzina :( Miałam nadzieję, że właśnie kilka godzin, albo chociaż godzinę uda się go zająć i mieć chwilę dla siebie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A próbowałaś zamrażać? Daisy też dawała sobie radę w 10 minut, ale kiedy dałam to do zamrażarki, zajęło jej to o wiele więcej czasu :)

      Usuń