niedziela, 21 września 2014

Park jeszcze zielony...

     Tytuł niekoniecznie nawiązuje do tematu posta, ponieważ będzie tu ogólnie o wszystkim, co zdarzyło się w przeciągu minionego tygodnia. Na początek chciałabym Was baaardzo przeprosić, że trochę czasu nie pisałam, jednak nie za bardzo było o czym - choroba, potem byłam ciągle osłabiona i na dodatek 3/4 dzisiejszego dnia spędziłam nad książkami: jutro mam j. polski (w tym sprawdzian), technikę (w tym kartkówkę), historię (musiałam nadrobić dwie lekcje), angielski (i znowu kartkówka) oraz informatykę (akurat jej nie musiałam się uczyć). Poniedziałek to (dzięki Bogu!) dzień, w którym mam najmniej lekcji, ale i tak miałam sporo nauki. Wokoło ciągle trąbią o teście, a nowy rok szkolny witamy sprawdzianami i kartkówkami. Ale trzeba to jakoś przeżyć, choć szczerze powiedziawszy nie spodziewałam się aż takiego przeskoku między V a VI klasą.
     Nie mam najmniejszej ochoty iść jutro do szkoły, znowu wstawanie po 6:00, a na dodatek nie było mnie w szkole tylko tydzień, a zaległości mam masę. Jeszcze nigdy nie miałam tego uczucia, że minęło zaledwie 5 lekcji, a ja już mam dość, jestem zmęczona i odechciewa mi się uczyć. Myślałam że będę mieć chociaż odrobinę zapału do nauki, ale nie... Lecz w przyrodzie muszę trzymać poziom, żeby dostać się na profil biol-chem.
     Ale dość już o szkole, błagam! Przecież już niedaleko do piątku :).
     Dzisiaj wybrałam się z rodzicami i z suńką do pobliskiego parku na (niestety) bardzo krótki spacer. Od razu mówię, że zdjęć jest bardzo mała ilość, bo znikoma część wykonanych na tym spacerze fotek nadawała się do opublikowania.
     Na zdjęciu, które dodam poniżej, zobaczycie, że trochę dalej od parku rozpoczynają się takie pola lub raczej łąki. Kiedy zeszliśmy już trochę niżej, spotkała mnie miła/niemiła sytuacja. Otóż nagle podbiegła do nas czarna suczka, była bardzo żywa i jak się później okazało, młoda. Zaczęły się z Daisy'unią gonić, na początku było wszystko ok, ale potem Zara (tak miała na imię czarnuszka) w szaleńczym biegu zaczęła deptać po Rudej... Sunia zaczęła piszczeć tak strasznie, że musiałam ją złapać, ale psy za szybko biegły. Raz całkiem poważnie dostała od dwa razy większej Zary i bałam się o jej zdrowie. Ale na szczęście w końcu mi się udało ją złapać. Przyszła właścicielka młodej suki i zapięła ją na smycz, ja pogłaskałam czarną, która polizała mi rękę. Oczekiwaliśmy od pani słowa "Przepraszam", ale niestety go nie otrzymaliśmy. Powiedziała tylko coś że jest młoda i szaleje i poszła mówiąc "Do widzenia". Moim zdaniem powinna nas przeprosić, naprawdę bałam się o zdrowie mojej psinki. Tak duży pies mógłby ją zmiażdżyć.
     Oprócz tego było fajnie, kiedy Dejzula jest bez smyczy, zawsze odwołuję ją, gdy na horyzoncie pojawi się rowerzysta czy biegacz. Sunia ładnie się słucha, przychodzi za zawołanie i już nie goni sportowców. Czasami podchodzi do ludzi, wystawia język i merda ogonem (prosi o mizianie), ale nie szczeka. Raz tylko zagapiłam się i nie odwołałam jej, pobiegła za rowerzystą (ale to była tylko i wyłącznie moja wina, ona nie była pewna czy pobiec czy nie, gdybym ją w porę odwołała, na pewno nie zrobiłaby tego), a on zatrzymał się i "Ostrzegam, nie mam hamulców!". Moja mama stała w osłupieniu. No cóż są ludzie i ludziska.
      Wczoraj byłam w Auchan i kupiłam dwie rzeczy, a potem jeszcze w Almie i kupiłam karmę. Smakołyki z Auchan są to takie mięsne paseczki z kurczaka i dorsza oraz mieszane ciastka na wagę. Karma to Friskies Junior, Daisy je junior bo mają mniejsze granulki i lepiej jej się je gryzie. Pierwszy raz kupiłam właśnie tą karmę, kupuję po kolei różne marketówki, bo suni wszystko się nudzi, dzisiaj wyjadła z domowego jedzenia samo mięso, a jeszcze nigdy jej się to nie zdarzyło... Nie wiem co to będzie, na razie wszystkie karmy są przejściowo, Daisy na pewno nie zostanie na Friskies... Myślę że będziemy kupować Brit, ale najmniejsze opakowanie ma 1 kg, a nie jestem pewna czy jej posmakuje.
Tyle + jeszcze jedna kostka, którą Daisy zjadła w samochodzie kosztowało 76 gr.
     Wczoraj zrobiłam w domu tor agility. Użyłam miotły położonej na książkach, dwóch złączonych taboretów przykrytych kapą i małego zielonego... czegoś :D. No, takiego plastikowego taboreciku. Dzięki temu nauczyłam sunię wchodzenia na ten taborecik i przechodzenia przez tunel. Wszystko macie na filmiku, przepraszam za moje ubranie, graty wokoło i ogólnie za wszystkie niedociągnięcia. Mam nadzieję, że aż tak Wam to nie przeszkadza.
To chyba wszystko. Pozdrawiamy!

14 komentarzy:

  1. Jeszcze zapomniałam o jednym - chciałam Wam bardzo podziękować za komentarze do poprzedniego posta. Nie będę wymieniać poszczególnych osób, ale chciałabym żebyście wiedzieli, że Wasze słowa dodały mi otuchy. Jesteście wspaniali, dziękuję za wszystkie rady i słowa pocieszenia! ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się, że wracasz do zdrowia :). Czyli że nie tylko u mnie jutrzejszy dzień będzie tragedią? c:. Śliczne zdjęcia zrobiłaś*u* Masz psa niejadka :c. Ale mogłabyś jej dawać jeść na zasadzie-masz to, nic innnego nie dostaniesz, najwyżej umrzysz xD. Okrutna ja <3
    /psie-oczy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ona nie jest niejadkiem, a przynajmniej nie była nigdy... Ostatnio tak jakoś :/. Ja tak zawsze robię, ale rodzice jej popuszczają - moja mama raz posunęła się do dania jej pięciu plasterków szynki zamiast śniadania.

      Usuń
  3. Też chodzę do 6 klasy. I fakt jest sporo nauki ja wstaję o 6-30 a mam problem ze wstawaniem.... xD jeśli chodzi o post to miło i przyjemnie się go czytało park u was zielony a u nas nie wiem sama bo dawno ni byłam. .. a szkoda. . Jeśli chodzi o karmę to karmiłam ją szirę i powiem szczerze że już nigdy jej nie kupię po prostu jej nie smakowała ;) a smaczki wyglądają ciekawie ♡
    pozdrawiamy
    laura i szira

    OdpowiedzUsuń
  4. Zdjęcia z parku są bardzo ładne .Dobrze że tamta suczka nic nie zrobiła Daisy .Macie śliczny park.
    Fajne smaczki kupiłaś a jeśli chodzi o karmę to też mam problem z moją bo tak do pół roku jadła wszystko i wcale nie wybrzydzała każdą karmę lubiła ale od już dłuższego czasu nie mogłam przyzwyczaić jej do żadnej .W końcu zaryzykowałam i kupiłam Royal Canin 0.5 kg kosztowało 24 zł ale teraz je je ze smakiem kupiłam jej dla piesków miniaturowych i te kuleczki są tak drobne mojje soni bardzo smakują.Myślałam o zakupie Brit bo podobno jest lepsza ale też w sklepie widziałam po 1 kg i cena też jest wysoka boję się że wydam sporo kasy a ona jej nawet nie powącha .Szkoda że te wszystkie karmy nie mją takich małych opakowań żeby można było kupować psiakom na próbę.
    Super wyszedł ten tor agility też myślałam o takim czymś w domu jednka zastanawiałam się z czego zrobić tunel.Daisy świetnie sobie radzi.Współczuje że masz tyle nauki dopiero wrzesień a tu tyle sprawdzianów ale na pewno sobie poradzisz i dostaniesz same najlepsze oceny :)
    Pozdrawiamy naszepsy100.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie Brit kosztuje tyle co Pedigree, więc niedużo. Ja tunel zrobiłam z dwóch złączonych taboretów przykrytych kapą, na pewno łatwo znajdziesz te rzeczy w domu.

      Usuń
  5. Dobrze, że Daisy nic się nie stało przez tamtą suczkę. Fajne zdjęcia, jeej! szkoda, że u nas nie ma ŻADNEGO (!) parku ;(
    Pozdrawiamy, Ola i Piano :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny spacerek i fajne zdjęcia. Brit mogę polecić. Lusia nie jadła tego zbyt chętnie. Częściej używałam to w formie smakołyków. Cena nie jest wysoka, a jeśli chcesz kupić na spróbowanie to możesz poszukać w jakiś miejskich sklepach zoologicznych. U nas niedawno się Brit pojawił.
    Pozdrawiamy
    Ala&Luna

    OdpowiedzUsuń
  7. To rzeczywiście super sposób taborety mam więc pomyślę o tym
    U mnie w zoologicznym nie ma karmy Brit i Royal Canin też nie ma więc muszę zamawiać z internetu a to + przesyłka .Na dodatek w tych sklepach z których zamawiam Brit jest najmniej pakowane po 3 kg i wtedy wynosi drogo.A RC jest bardzo droga ale chociaż jej smakuje.Mam nadzieję że znajdę gdzieś mniejsze opakowanie Brit bo moja Sonia od pół roku jest taka wybredna .
    naszepsy100.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  8. No, musimy się wziąć do roboty! W tym roku test szóstoklasisty i trzeba wziąć się w garść, nie opuszczać szkoły i uczyć się. Ja strasznie się boję tego testu ale cóż, to jeszcze nie matura..
    Ciekawy blog, będę zaglądać, i jeśli Tobie spodoba się mój to możesz również zaobserwować :)
    Pozdrawiamy!
    Saga-nasze-szalone-przygody.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Skoro jesteśmy w temacie szkoły to z góry powodzenia na sprawdzianie szóstoklasisty, my to mamy już za sobą ;).
    Filmik bardzo fajny, a zdjęcia są bardzo ładne.
    Cieszymy się z Twojego powrotu do zdrowia. ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Może pójdź do zoologicznego i tam kup w mniejszej ilości troszkę karmy, często są też darmowe próbki, choć niektórzy niewiele mogą wywnioskować z takiej małej ilości..
    Sprawdzian szóstoklasisty to prościzna, w mojej szkole straszą gimnazjalnymi, mam na szczęście jeszcze rok..

    Pozdrawiamy,
    H&M

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja też chcę Knapika przerzucić na Brit ale boje się że mu nie posmakuje :) Agility idzie wam świetnie :) A co do szkoły to masakra :D Tyle lekcji!!!
    Pozdrawiamy W&K
    swiat-oczami-knapika.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Współczuję tyle lekcji :/ a zdjęcia robisz piękne :) i wredne było ze strony tej baby ze was nie pszeprosila

    Pozdrawiamy kasia i molly ;*

    OdpowiedzUsuń